Moja podróż do Hiszpanii to jeden wielki spontan, prawdziwe last minute. Magda - dziewczyna z którą łączyła mnie tylko i wyłącznie praca - wyjechała do Madrytu kilka miesięcy temu na Erasmusa. Marta, z którą obie pracowaliśmy, wycieczkę do Hiszpanii miała zaplanowaną od dawna. Nie miała jednak nikogo kto mógłby z nią jechać. Ponieważ Magda przyjechała na kwietniowe święta do Polski, postanowiłyśmy zwołać naszą byłą "pracową" ekipę aby odświeżyć kontakt. I tak zrodził się pomysł na wspólną podróż. W Madrycie spędziłyśmy 3 dni, w Barcelonie również. To były piękne chwile. Szóstego dnia wyjeżdżałyśmy z Barcelony do Walencji. Byłyśmy już kompletnie spłukane, nie przypuszczałyśmy, że takie swawolne przemieszczanie się po Hiszpanii jest aż tak drogie. Magda nas ostrzegała, ale chyba byłyśmy wyjątkowo niepokorne. W ramach oszczędności postanowiłyśmy ostatnią noc spędzić... na plaży. I to była prawdziwa przygoda. Grupa chłopców biegająca nago i wykrzykująca coś po hiszpańsku, kochająca się para, maszyna sprzątająca, która mało nas nie rozjechała i ostro dające po oczach światła samochodu przybrzeżnej straży... A tak poza tym... Hiszpania jest boska! Na długo zapamiętamy te wajazd.
Dodano: 2013-07-14 - Autor: Dorota Maczek - Kategoria: Relacje klientów
Komentarze