Podróż poślubna – Dominikana. Wstępnie miał być Meksyk, jednak przez świńską grypę odwołano nasza wycieczkę, dlatego wybraliśmy Dominikanę last minute. Pobyt na miejscu wspominamy bardzo przyjemnie. Zwiedziliśmy wszystko co się dało w okolicy. A że nie było tego wiele :) sporo czasu spędziliśmy na plaży i nurkując w przybrzeżnych rafach, kąpiąc się w basenie, biorąc udział w wielu konkursach i dostępnych sportach. Z bardziej "wstrząsających" wycieczek jakie tam przeżyliśmy (na szczęście) była podróż dżunglą do wodospadu Limon. Można dostać się do niego pieszo w kaloszach lub na koniach, które ważą często niewiele więcej od osoby, którą dźwigają. Zwykle są wychudzone i wiele z nich ma ślady od bicia. Bez kasków i jakichkolwiek zabezpieczeń zabrano nas w dżunglę. Trasa była usiana kamieniami i błotem. Było ślisko i niebezpiecznie. Zamiast podziwiać bujną przyrodę wbijaliśmy wzrok w podłoże czy nasz koń postawi nogę w stabilnym miejscu. Nie było mowy o robieniu zdjęć. W drodze powrotnej dodatkowo zaczęło padać. Wstrząsająca przygoda, ale ją właśnie pamiętamy najdokładniej i wspominamy najmilej. Nie polecam zapuszczania się samodzielnie na miasto. Dominikana to kraj trzeciego świata. Biały człowiek dla miejscowej ludności stanowi potencjalny zarobek. Potrafią ceny podnosić o 400% widząc białego. Swoim sprzedają wszystko za grosze. Pod tym względem to kraj złodziei i oszustów. Jednak siedząc w hotelu i jeżdżąc na zorganizowane wycieczki na wakacje można ten kraj dużo lepiej wspominać :) Pozdrawiam!
Dodano: 2012-08-06 - Autor: Justyna Misiak - Kategoria: Relacje klientów
Komentarze