Obudziliśmy się w Makarskiej. To była szybka akcja, decyzja w jedno upalne popołudnie, na drugi dzień wylot z oferty last minute. Miałem przeczucie, że coś się wydarzy. Śniadanie - piękne, inne, zaspane.... Już za chwilę będziemy na plaży, plusk, sól, skały, słyszy się inny język a jednak krzyki tak beztroskie jak wszędzie gdzie jest słońce, radość. "Dorota, odpłyń dalej i popatrz w stronę plaży - jaka góóóra!" krzyczałem, chciało mi się wskakiwać i wyskakiwać do tej lazurowej wody bez końca. Opalanie, a jakże - tradycyjny rytuał nasmarowywania się wzajemnie olejkiem do opalania, szkoda, że człowiek częściej tego nie robi, powiedzmy przed każdym wyjściem do supermarketu. Wszystko wspaniale i tak jak miało być. A jednak coś się miało zdarzyć, to chyba nie było jeszcze to. Obiadokolacja, bo człowiek na wakacjach je tylko obiadokolacje, perfekcyjna. Później ekstaza smakowa już tylko narastała - arbuz, winogron, miejscowe wino z pobliskiej winiarni. Cudownie, ale coś się wydarzy, to chyba nie było jeszcze to. Spacer, chyba już jest ciemno, arbuzowa ulica, rozmowy, wygłupy, obowiązkowo zdjęcia. Wakacje - najlepsze. Ale to chyba nie było jeszcze to. Plaża w nocy, ktoś zostawił karimatę, księżyc tym razem nie banalny. Nigdy o tym nie myślałem ale zaskakująco spokojny oświadczyłem się jej - powiedziała "tak" To z pewnością było to. Magia. Niezapomniane wakacje. Chorwacja, Makarska 2012
Dodano: 2012-08-03 - Autor: Adrian Ziętek - Kategoria: Relacje klientów
Komentarze